poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 19


Rozdział 19
Kilka dni po ucieczce Tiny usłyszałam telepatyczny głos Erniego. Pytał się czy wszystko w porządku i powiedział, że Tina uczy się używać jego daru i za jakiś miesiąc będzie mogła ze mną porozmawiać. Ucieszyłam się, bo już się za nią stęskniłam. Życie w Volterze prawie się nie zmieniło. Prawie, bo wciąż szukano Tiny. Ja udawałam, że czekam na jakieś wiadomości o przyjaciółce. Szczerze mówiąc zaczęło mnie to męczyć. 
W nocy poszłam na polankę, Marek już na mnie czekał.
-Dzisiaj poćwiczysz panowanie nad wodą. –powiedział
-Dobra. –odpowiedziałam i poszłam do strumyka który przepływał niedaleko. –Co mam zrobić? –uczę się panowania nad żywiołami już za 2 lata, ale nie nauczyłam się jeszcze panować nad ogniem. Najniebezpieczniejszy żywioł, przynajmniej dla wampirów.
-Utwórz z niej tarczę na pociski z ognia
-OK –powiedziałam tylko i zabrałam się do pracy. Kiedy zamrażałam wodę musiałam się skupić. Trzeba w końcu zamrozić każdą kropelkę. Kiedy uczyłam się tworzyć taką tarczę, zamrażałam wodę warstwami. Może wydawać się to trudniejsze, bo potem trzeba wszystko połączyć, ale w rzeczywistości było łatwiej. Trwało to również dłużej.   
-Zobaczymy czy działa –powiedział Marek gdy skończyłam. Ustawił tarczę pod drzewem i (nadal nie wiem jak) rzucił w nią kulą ognia. –Jest w miarę, ale nie zamroziłaś do końca. W środku jest woda.
Nagle wpadło mi coś do głowy.
-Marku, mówisz, że ja mam ogromną moc, jakiej nie ma nikt na świecie, ale ty potrafisz to co ja. Jak na razie nawet więcej.
-To nie do końca tak. Ja tak naprawdę nie mam tej mocy. Chociaż w sumie, może i mam, ale o wiele mniejszą. Ktoś musiał cię wszystkiego nauczyć i padło na mnie. Gdybym władał tylko tą mocą z którą się urodziłem, nie wystarczyłoby mi siły nawet obrony, gdyby ktoś mnie zaatakował. Kiedy nauczysz się wszystkiego stracę tą moc. Będę miał tylko tamtą. 
-Rozumiem –powiedziałam nie do końca zgodnie z prawdą
-Teraz ja zapytam o coś ciebie. Tina poszła do tego telepaty, którego uratowała na bitwie, tak?
-Dopiero teraz się pytasz? –uśmiechnęłam się się –Tina uciekła już 5 dni temu.
-Czyli tak –powiedział i nagle umilkł, nasłuchując. Też słuchałam, przez chwilę miałam wrażenie, że ktoś pobiegł w kierunku Volterry, ale kiedy ruszyłAm w tamtą stronę nikogo już nie było. Po kilku minutach zdecydowaliśmy, że nawet jeśli ktoś tu był, to i tak już go nie złapiemy. Zwłaszcza, że nie był nawet tropu. Wróciliśmy więc do Volterry i poszliśmy do swoich pokoi. Ja zaczęłam czytać pierwszą książkę jaka byłą pod ręką. Rano Aro zawołał nas do WS, kiedy wszyscy się zebrali, powiedział, że ktoś dowiedział się, że Tina nie żyje. Gdyby moje serce biło, pewnie stanęło by w miejscu. Przecież to nie możliwe. Ona musi żyć. To pewnie kolejna sztuczka. Wróciłam do pokoju i usłyszałam głos Erniego:
-Tina żyje, użyliśmy jej daru, żeby wszyscy myśleli, że nie żyje. Zrobiliśmy to już jakiś czas temu, ale dopiero teraz mamy pewność, że się udało.
-Po co, jeśli ktoś ją zobaczy… -zaczęłam
-Ma trochę zmieniony wygląd.
-Czyli?
-Teraz ma krótkie włosy i jest niższa.
-Tylko tyle?
-Na razie tak. Nie można zmienić wszystkiego od razu. To niebezpieczne.
-OK, gdzie mieszkacie?-zapytałam
-W górach.
-Jakich?
-Nie znam nazwy, jesteśmy tu dopiero 3 godziny.
-OK, musimy kończyć rozmowę zaraz przyjdzie Alec, i będzie mnie pocieszał.-powiedziałam do Erniego
-Dobra, to pa.
-Pa –powiedziałam.
Po 10 minutach przyszedł Alec i przytulił. Wiedział, czego potrzebowałam. A raczej potrzebowałabym, gdyby Tina naprawdę nie żyła. Trz godziny później Marek powiadomił mnie (telepatycznie), że przez tydzień nie będzie lekcji.
Przez cały tydzień Alec pocieszał mnie po ,,śmierci” Tiny. Właściwie, to robił wszystko, bym o tym jak najmniej myślała, a jeśli się zamyśliłam, zaczynał rozmowę. W końcu powiedziałam, że Tina nie chciałaby, żebym pogrążyła się w smutku po jej śmierci i udawałam, że chcę o tym zapomnieć. Po trzech tygodniach wreszcie wszyscy dali mi spokój. Szkoda tylko, że Alec nie za bardzo uwierzył w moje słowa, ale nie narzucał się. Pewnie doszedł do wniosku, że jeśli przez kilka dni będę wspominała Tinę, to... no nie wiem, przejdzie mi. Szczerze mówiąc, czasami nie rozumiem mojego braciszka. Nie uwierzył mi, ale dał spokój. To zdecydowanie było dziwne. Chociaż... jesteśmy tu już długo, mam wrażenie, że się oddalamy od siebie. Kiedyś byliśmy praktycznie nierozłączni, a teraz...  
Na lekcjach Marek nadal uczył mnie panowania nad żywiołami. Czasami powtarzałam niektóre ruchy, czasami (z czasem coraz rzadziej) uczyłam się nowych. Tylko z Markiem mogłam porozmawiać szczerze, więc czasami na ,,lekcjach” tylko rozmawialiśmy, o wszystkim o czym nie mogłam powiedzieć bratu. I to mi najbardziej przeszkadzało. Alec nie wiedział o większości rzeczy z mojego życia. Chyba dlatego się oddaliliśmy. Nie byłam z nim szczera, a on ze mną tak. Zawsze coś przed nim ukrywałam. O tej mocy miał się dowiedzieć w tamte urodziny. Chciałam mu powiedzieć zaraz po powrocie z wycieczki. A teraz będzie mógł się dowiedzieć dopiero za prawie 900 lat. Tyle czasu będę musiała to przed nim ukrywać...

Oto rozdział 19! Mam nadzieję, że się podoba.

2 komentarze:

  1. Aaaaaa zabij mnie i posiekaj! Przepraszam, ze dopiero teraz komentuję, ale miałam szlaban i nie mogłam komentować. Ale już jestem i daje moje zdanie. Super, że Tinie udało się uwolnić od Volturii i żyć szczęśliwie. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. No to jest po prostu genialne! Wszystko świetnie może dodawaj jakieś fajne gify do opowiadań

    OdpowiedzUsuń