sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 17


Rozdział 17

Zaprowadziłam Tinę do Volterry. Nie bardzo wiedziałam jak wytłumaczyć Aro, że znalazłam Tinę. Przecież nie powiem mu, że pożyczałam dar od Eleazara i tak ją zauważyłam.  Tina chyba zauważyła, że się nad czymś zastanawiam, bo nic nie mówiła. Kiedy otwierałam drzwi do WS wpadł mi do głowy wspaniały pomysł. Już miałam zaczynać tłumaczyć trójcy jak znalazłam koleżankę, kiedy zobaczyłam, że w sali jest tylko Kajusz. Gdy zobaczył, że przyprowadziłam obcą wampirzycę poszedł zawiadomić braci. Tak właściwie to zawiadomić Ara, bo po Marka kogoś wysłał. Ciekawe... Po ok. minucie przyszedł Marek, a jego bracia weszli minutę później. Wszyscy udawali, że nie wiedzą, że w drodze się ubierał. Czytający w myślach jak zwykle o nic nie pytał tylko podał mi, a następnie Tinie dłoń. Aro chyba niespecjalnie wiedział co o tym myśleć, kiedy nagle podszedł do niego Eleazar i podał mu dłoń. 
-Widzę, że twoja przyjaciółka ma wspaniały dar. Potrafi np. odnaleźć kogoś, jeśli tylko tego zapragnie. Dzięki temu odnalazła  Jane. Potrafi również oprzeć się działaniu daru Minit, również jeśli tego zapragnie. Ciekawe co jeszcze potrafi?-ostatnie zdanie Aro powiedział sam do siebie.
-Więc Tina może kontrolować wszystko, jeśli tylko będzie tego chciała?-zapytał Marek, a raczej wyjaśnił wszystkim co chciał powiedzieć jego brat.
-Nie wszystko. Tylko... niektóre rzeczy.-powiedział po czym zwrócił się do Santiago
-Tinie trzeba przygotować pokój. Zajmij się tym.
-Tak, panie-powiedział chłopak, ukłonił się i wyszedł.  Po kilku minutach obie poszłyśmy do pokoju Aleca , który nie mógł wykrztusić słowa, kiedy ją zobaczył.  Ok. 2 w nocy poszłyśmy do mnie i przegadałyśmy resztę nocy.
Rano pokój Tiny w Volterze był już gotowy, więc poszła go obejrzeć, a ja razem z nią. Kiedy tylko weszłyśmy,  dziewczyna prawie krzyknęła z zachwytu. 
Sporą część pokoju zajmowało ogromne, zdobione łóżko z baldachimem. Pościel była utrzymana w kremowym i fioletowym. Ściany obłożone pięknie zdobionym drewnem, ciemniejszym od łóżka. Na podłodze leżał dywan, na którym stał stół, a wokół niego cztery krzesła. W rogu stała drewniana, nie zdobiona szafa. Była ciemniejsza od łóżka, ale jaśniejsza od ścian. Nagle uświadomiłam sobie, że kiedy raz nas pilnowała opowiadaliśmy o naszych wyśnionych pokojach. A ten pokój idealnie pasował do opisu. 
 Kiedy wyszłam z pokoju Tiny postanowiłam się odświeżyć. Gdy wróciłam do pokoju na stoliku leżała kartka od Marka. Pisał, żebym o 1 w nocy była na tej polance.
Ok. 8 rano przyszła do mnie Tina i poprosiła, żebym oprowadziła ją po zamku. Chodziłyśmy w ludzkim tempie, skończyłyśmy więc ok. 14:30, potem poszłyśmy do swoich pokoi. Ponieważ Tina jest nowonarodzoną Heidi przyprowadziła ludzi. Nie odczuwałam pragnienia, ale byłam trochę osłabiona więc rzuciłam się na kogoś. Po ,,posiłku” Alec, Tina i ja poszliśmy do ogrodu. Po godzinie siedzenia i gadania, Alec postanowił przedstawić Tinę wszystkim mieszkańcom Volterry. Ponieważ nie chciało mi się znowu łazić po zamku poszłam do siebie u wzięłam się za czytanie książki. Siedziałam na łóżku do zachodu słońca, a potem wyszłam na balkon. Za 20 pierwsza wyszłam z pokoju i poszłam do ogrodu. Na polance byłam równo o pierwszej. Marek przyszedł równo ze mną. Myślałam, że będziemy ćwiczyć, ale on zapytał:
-Jaką bajeczkę wymyśliłaś, żeby Aro nie dowiedział o naszych spotkaniach?
-Aro myśli –powiedziałam- że coś mnie ciągnęło do lasu do miejsca gdzie była Tina. A ja tam poszłam.
-Dobrze, będziemy się spotykać co noc o 1 na tej polance. Jeśli jakiegoś dnia nie będę mógł to cię powiadomię, a jeśli ty nie będziesz mogła, stwórz dar, dzięki któremu będziesz mogła rozmawiać telepatycznie i mi powiedz, dobrze?-powiedział wyraźnie się nad czymś zastanawiając, ale miałam wrażenie, że nie dotyczy to mnie, więc nie pytałam.
-OK, a teraz co robimy?
-Wracamy do Volterry, ćwiczenia zaczniemy od jutra.-powiedział i zanim zdążyłam zapytać pobiegł w kierunku Volterry,  Po minucie ludzkim tempem poszłam w tym samym kierunku. Przez całą drogę zastanawiałam się co, można powiedzieć, martw, Marka. 
Rano poszłam do Tiny i znowu rozmawiałyśmy, wydaje mi się, że zostaniemy przyjaciółkami.
                                  [100 lat później]
Aro znowu woła nas do WS. Nie mogę uwierzyć, że  już 100 lat jestem w Volterze. Pewnie gdyby nie Tina, Alec i Marek już dawno bym stąd uciekła. Nie wyobrażam sobie życia tu bez chociażby jednej z wyżej wymienionych osób. Nie dawno dowiedzieliśmy się, że Tina może przekazać komuś swój dar, ale będzie on działał słabiej. Jak na razie nie zamierza go nikomu oddawać.
Powoli poszłam w kierunku WS. Od stu lat chodzę tym korytarzem, udaję, że nie brzydzi mnie zabijanie ludzi. Ale teraz, raczej nie chodzi mu o ludzi. Heidi przyprowadziła ich wczoraj. Muszę wytrzymać tu jeszcze 900 lat. Pewnie gdyby nie to, że muszę się uczyć już dawno przekonałabym Aleca do odejścia.  
-Szykuje się bitwa wyruszamy za dwie godziny.-powiedział bez zbędnych, jego zdaniem, wyjaśnień.  
Poszłam do swojego pokoju i ubrałam się w jakieś wygodne ubrania. Dwie godziny później wszyscy byli gotowi do wyjścia. I scenariusz taki jak zwykle: Alec wszystkich obezwładnia, jeśli trzeba ja pomagam, Eleazar sprawdza czy nie ma wśród wampirów żadnych z przydatnymi darami, jeśli nie ma Aro każe Feliksowi wszystkich podpalić i po sprawie.
 Od ostatniej ,,wojny” minęło dopiero kilka miesięcy a już szykowała się następna. Super, znowu zabijemy kilkaset wampirów nie dając im szansy do obrony. Jeśli ktoś przeżyje zostanie tu.  A jeśli nie... no cóż, wtedy wrócimy do zamku jak i jak gdyby nigdy nic będziemy robić to, co zwykle.

Nie wyszedł mi ten rozdział za dobrze, ale obiecuję, że następny będzie lepszy :)

2 komentarze:

  1. Ja czytam i bardzo mi się podoba to co piszesz! Mimo barku komentarzy, nie przestawaj, bo napewno ktoś czyta i czeka na rozdziały np. ja (mam nowe konto)
    corkamocy.bloog.pl jakby co, mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Alice Jane Vampire28 lutego 2013 19:49

    O, to Tina to tropicielka? Mi się bardziej kojarzyła z czymś takim jak u Jaspere Cullena, tym czymś z nastrojami, albo darem książkowej Chelsea. Rozdział wyszedł ci fantastycznie, ale szkoda, że nie było tej lekcji z tworzeniem darów.

    OdpowiedzUsuń