niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 6



  Rozdział 6

-Nie możliwe że robisz to pierwszy raz,-powiedział z uznaniem-szło ci świetnie, ale teraz idź odpocznij.
-Nie jestem zmęczona –odpowiedziałam mu.
-Naprawdę?-udał zdziwionego, a po chwili dodał-Tak przy okazji-trafisz do swojego pokoju, czy cię zaprowadzić?
-Tak, trafię, ale nie zaszkodzi jak mnie zaprowadzisz. Przy okazji możesz mi opowiedzieć coś o Volturi.
-Hmm… dobrze to tak: Aro ma żonę Sulpicię a Kajusz Athenodorę. Aro nie....
-A Marek? –przerwałam mu w pół słowa.-Nie ma żony?
-Kiedyś miał.-powiedział, a gdy zauważył, ze nie wiem o co chodzi wytłumaczył.- Jego żona została zamordowana. Pewien nowonarodzony wkradł się do domu w którym akurat się zatzymała, nie miała straży  a wampir to wykorzystał. Biedna nie miała szans.
-Jeden nowonarodzony? -pokiwał potakująco głową-Jak to nie miała szans? Nie umiała walczyć? –zdziwiłam się
-Nie, ona była człowiekiem. Marek chciał ją przemienić, ale miała dar który mógłby zaniknąć po przemianie.- Powiedział
-Jaki dar?
-Widziała przyszłość w czacie snu.
-Ale ten dar mógłby przyjąć inną formę, prawda? –zapytałam przypominając sobie ,,bajki" babci o wampirach. Widać to nie były bajki, lecz prawdziwe historie.
-Tak, ale Aro obawiał się że nie przyjmie. Didyme nie dało się odratować. Gdy przyszliśmy, jeszcze żyła, ale... Nie udało się jej przemienić. Była za bardzo wyczerpana. Marek próbował wszystkiego, lecz nie udało mu się. Wiedział o tym, jednak się nie poddawał, wyrzucił wszystkich z pokoju i siedział przy jej ciele przez kilka dni.
Po tygodniu Aro nie wytrzymał i wszedł. Marek nie chciał nawet się ruszyć, ale Aro i Kajusz wyciągnęli go siłą. Po jej śmierci stracił zainteresowanie czymkolwiek. Można powiedzieć, że wszystko jest mu obojętne. Raz miałem wrażenie, że cieszy się na jednej z wojen z nowonarodzonymi... wtedy przegrywaliśmy. On chyba chciał po prostu umrzeć, nie istnieć tu.
-To smutne.-tylko tyle dałam radę powiedzieć.
-Tak ale nic na to nie poradzimy –powiedział, chyba chcąc dodać mi otuchy –teraz idź odpocznij.
-OK –powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Nagle usłyszałam babcię:
-Nie wiem kto to jest. Wiem za to, że Didyme mu ufała. Zapytam....
-Babciu –przerwałam jej- Marek był mężem Didyme.
-To może on ale lepiej będzie jak jej się o to zapytam –odpowiedziała babcia
-Ale babciu, ona nie żyje –powiedziałam do niej. 
-Tak jak ja- powiedziała
-Ale...-nie byłam pewna co chciałam powiedzieć
-Jak się upewnię czy to jest Marek to ci powiem, Dobrze?
-Dobrze –zrezygnowałam z ubrania w słowa czegoś, czego sama nie rozumiałam– a ja pójdę do Aleca zapytać co się działo w czasie gdy byłam... nieprzytomna.
-Tak, idź zapytaj –powiedziała babcia. I na tym zakończyła się nasza rozmowa
Poszłam do pokoju Aleca, zapukałam a kiedy usłyszałam ,,Proszę” weszłam.
-Alec –zaczęłam –co się działo tu kiedy byłam nieprzytomna?
-Niedużo, ja nauczyłem się władać mocą i tyle, a i mam pytanie: Jak nauczyłaś się korzystać z swojego daru tak szybko?
-Wkurzyłam się na Feliksa.-odpowiedziałam krótko
-Dlaczego?
-Wiesz, w czasie naszego pierwszego wampirzego  ,,jedzenia”  mieliśmy zabić dzieci. Widziałeś jak Felix się nad nimi znęcał?-Alec kiwnął głową- A potem gdy odprowadził mnie do komnaty wyskoczył mi z wyznaniem miłosnym. Gdy na niego spojrzałam, widziałam jak to robił. Chciałam wtedy by czół ból... a po chwili moje życzenie się spełniło. Szybko przestałam a on zaprowadził mnie do Wielkiej Sali dalszą część już znasz. A jak ty nauczyłeś się korzystać z daru?
-Heidi przyprowadziła wycieczkę, jako pierwszy zobaczyłem że jest tam dwójka małych dzieci. Chciałem je stamtąd zabrać, ale wiedziałem, że Aro mi nie pozwoli. Zapragnąłem, by nikt nie widział, co dzieje się wokół, a po chwili wszyscy wokół patrzyli przed siebie pustym wzrokiem. Nie wiedziałem, co się stało, ale skorzystałem z okazji. Podszedłem do tych dzieci, wziąłem je na ręce. i wybiegłem z zamku. Zostawiłem je niedaleko kobiety która chyba była ich matką albo siostrą. Zresztą nie wiem, ale była do nich podobna. Odbiegłem kawałek i sprawiłem, żeby u nich wszystko wróciło do normy. Kiedy wróciłem do zamku Volturi i reszta wycieczki nadal byli pod działaniem mojego daru. Stanąłem gdzieś i zdjąłem to z nich. Wiedziałem, że Aro i tak się o tym dowie więc szybko mu to powiedziałem. Aro uważał że trzeba zabić dzieci bo mogły nas zobaczyć. Wtedy wtrącił się Marek i zapytał ile ta dwójka miała lat. Powiedziałem że dziewczynka cztery a chłopiec trzy, wtedy Marek powiedział że nawet jeśli widzieli to nikt im nie uwierzy, a oni za kilka lat zapomną co się tu działo. Aro przyznał mu racją i zostawili tę sprawę w spokoju.
-Marek się zaangażował?-zapytałam, to było trochę dziwne biorąc pod uwagę co opowiadał mi Demetri.
-Też się zdziwiłem, ale nie narzekam.-odpowiedział mi uśmiechając się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz